Pages

Conviction - Corinne Michaels



Uwaga! Mogą pojawić się spoilery do poprzedniej części.

Do Natalie dociera przerażająca prawda – Aaron żyje, a przeszłości nie da się cofnąć. Nadchodzi czas, kiedy sama sobie musi odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście chciałaby zmienić ostatnie miesiące. Przecież to właśnie w momencie, kiedy już wydawało się, że wszystko zaczyna się układać, jej świat ponownie został wywrócony do góry nogami. Lee jednak musi być twarda i jakoś poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Los zdecydowanie jej tego nie ułatwia, bo pomijając i tak już skomplikowane stosunki na froncie ona-Aaron-Liam, życie ma dla niej jeszcze kilka innych niespodzianek. Jak ma z tego wybrnąć ta młoda filigranowa kobieta? Z pewnością będzie musiała wykorzystać moc swojej wewnętrznej siły, której istnienia do tej pory nawet się nie spodziewała.

Muszę niestety zacząć od tego, że o ile powieść „Consolation” pozytywnie mnie zaskoczyła, o tyle „Conviction” mnie rozczarowała. W pierwszej części opisywane przez autorkę losy Natalie posiadały konkretną fabułę, wyraźnie było widać pomysł na tę historię, a czytając zakończenie czytelnik musiał dać sobie chwilę na dojście do siebie i zadanie pytania „jak to w ogóle się mogło stać?!”. W „Conviction” jednak już tego zabrakło. Odniosłam wrażenie, jakby Corinne Michaels sama zaplątała się w tym, jak ma poprowadzić dalej narrację i skupiła się na zagubieniu oraz emocjach głównej bohaterki, a właściwie przede wszystkim na jej przeżyciach erotycznych. Kiedy sięgałam po tę powieść, miałam nadzieję, że będzie emocjonująca i pełna prawdziwych przeciwności losu, a nawet spodziewałam się jakiejś wyjątkowej tragedii. Podczas czytania jednak w pewnym momencie zaczęło mnie irytować idealizowanie na siłę bohaterów, którzy przez to znacząco stracili na wiarygodności. Niestety po kilkudziesięciu stronach miałam też dość ciągłego rozpadania się Natalie na kawałki, a zakończenie całkowicie mnie zawiodło. Nie będę tutaj zdradzać szczegółów, ale po przeczytaniu ostatniego zdania w mojej głowie pojawiła się myśl „no bez przesady!”.

Zaczęłam od tego, co mi się nie podobało, ale powieść ma także i dobre strony. Autorka bardzo wiarygodnie przedstawia emocje bohaterów. Nie można jej nic zarzucić pod tym względem, ponieważ bardzo dobrze udaje jej się opisywanie przeżyć wewnętrznych występujących w książce postaci (chociaż przyznaję - w kilku momentach odniosłam wrażenie, że zabrakło jej słów). Podobało mi się również przeplatanie rozdziałów, w których narratorami są różni bohaterowie. Nie można też zarzucić powieści braku akcji, ponieważ co jakiś czas autorka zrzuca bohaterom na barki kolejne ciężkie sytuacje.

Nie chciałabym, żebyście odrzucili tę pozycję ze względu na wymienione wcześniej przez mnie wady, ponieważ mogłam trochę je wyolbrzymić, ale chyba po prostu tym razem moje oczekiwania zwiodły mnie na manowce. Dla porównania podrzucam link do mojej opinii na temat wspomnianego już „Consolation”, dzięki któremu z taką nadzieją sięgnęłam po „Conviction”. Zdaję sobie sprawę, że wiele czytelniczek będzie usatysfakcjonowanych lekturą, jednak jeżeli tak jak ja spodziewacie się czegoś więcej niż romansu, to niestety tym razem nie mogę Wam polecić tej pozycji. Książka miała zapewnić wiele emocji i zaskoczeń, jednak o ile tych pierwszych nie brakowało, to niestety tych drugich nie byłam w stanie odnaleźć. „Conviction” skończyłam, ponieważ pierwszą część serii polubiłam na tyle, że chciałam przekonać się, jak potoczą się losy bohaterów. Bardzo mi szkoda, że autorce nie udało się mnie pozytywnie zaskoczyć, ponieważ ta historia miała moim zdaniem naprawdę duży potencjał.

Cykl/Seria: Consolation Duet t. 2
Autor: Corinne Michaels
Tytuł: Conviction
Tytuł oryginału: Conviction
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Liczba stron: 302

Za możliwość przeczytania książki "Conviction" dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł :)

Podziel się

Komentarze

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby nie moje klimaty, ale lubię próbować czegoś nowego. Dużo słyszałam o Consolation i Conviction i chyba spróbuję. Jak nie przypadnie mi do gustu to tragedii nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami wato spróbować czegoś nowego, bo można samego siebie zaskoczyć ;)

      Usuń