Ludzie nie są jedynym dominującym gatunkiem na ziemi, chociaż przekonali się o tym dopiero po jakimś czasie. Ogromne znaczenie mają także Inni, a właściwie
terra indigena. Kim oni są? Właściwie ciężko powiedzieć. Pierwotnie ich wygląd nawiązuje w znacznym stopniu do zwierząt, z którymi dany rodzaj
terra indigena jest związany (przynajmniej w pewnej części przypadków), ale z różnych względów nauczyli się przybierać ludzką postać, co jednocześnie nie sprawia, że nabywają człowieczeństwa. Na pierwszy rzut oka można się pomylić, jednak wkrótce zauważa się wyróżniające ich cechy zewnętrzne. W postaci ludzkiej posiadają oni też pewne zachowania, które pozostają z ich formy właściwej.
Terra indigena są różnorodni i tajemniczy, ale łączy ich jedno - prawdziwych ludzi traktują jak pożywienie...
Inni tworzą Dziedzińce, na których żyją, odgradzając się od ludzkiej społeczności (chociaż czasami zatrudniają ich członków u siebie, głównie ze względu na umiejętności). Bywa, że Inni prowadzą otwarte dla wszystkich sklepy, jednak należy pamiętać, że na terenie Dziedzińca nie obowiązuje ludzkie prawo i w każdej chwili można zostać przez nich pożartym. Kto chciałby tam pracować? Z pewnością ktoś, kto ma coś do ukrycia - jak zmarznięta dziewczyna, która pojawia się w księgarni Zabójczo Dobre Lektury (czyż nie doskonała nazwa dla takiego miejsca?) przed przywódcą Dziedzińca...
Ta dziewczyną to Meg Corbyn, która jest główną bohaterką, jednak duża część powieści ukazana jest z perspektywy Simona Wilczej Straży (wspomnianego powyżej przywódcy), a często i innych postaci. Meg ma pewien sekret, który powoli będzie zdradzany nie tylko bohaterom, ale także czytelnikom. Z jakiegoś powodu od pierwszego spotkania pomiędzy Simonem i Meg pojawia się jakaś więź, jednak co z tego wyniknie?
Muszę się przyznać, że już od jakiegoś czasu miałam ochotę sięgnąć po tę powieść - fabuła zapowiadała się niezwykle interesująco i oryginalnie, a do tego spotkałam się z wieloma bardzo pozytywnymi recenzjami. Kiedy jednak zaczęłam czytać "Pisane szkarłatem", byłam trochę zawiedziona. Owszem, różniła się od innych książek, miała specyficzną atmosferę i była pełna tajemnic, ale czegoś mi brakowało. Próbowałam wczuć się w fabułę, ale cały czas wydawałam się być poza nią. Dobrze mi się ją czytało, ale brakowało mi w niej iskry, "tego czegoś", co by mnie porwało. Pojawiało się za dużo wątków na raz, wszystko się gmatwało, a nic nie wyjaśniało - czułam się, jakbym czytała przez mgłę. Już zaczynałam się zastanawiać, skąd te wszystkie świetne opinie, kiedy po stu parudziesięciu stronach to się zmieniło, a powieść nie wiedzieć jak i kiedy wciągnęła mnie bez reszty...
Anne Bishop jest mistrzynią budowania napięcia. Sekret skrywany przez Meg to nie jedyna rzecz, którą autorka odkrywa po kawałku. Tajemnice, niespodzianki, zagadki, niewiarygodne przygody... Pisarka tworzy bardzo obrazowe opisy i podtrzymuje niepokojącą atmosferę, dzięki czemu czasami nie pisząc wprost, potrafi sprawić, że czytelnikowi po plecach przechodzą ciarki. Gdyby tego było mało, Anne Bishop bawi się płynnym przechodzeniem z budzących zgrozę obrazów, poprzez pełne akcji i napięcia sceny, po urocze i niezwykle zabawne sytuacje. Ta historia porusza wszelkie rodzaje emocji, momentami można poczuć się jak na uczuciowym rollercoasterze!
Zafascynował mnie stworzony przez Anne Bishop świat. Postarała się ona o różnorodność Innych, a cechy łączące ich z tym, co znamy, jeszcze bardziej pobudzają wyobraźnię. Wprost uwielbiam wszystkie rodzaje manipulacji, jakie zastosowała autorka, ponieważ dzięki temu książka nie pozostaje obojętna. "Pisane szkarłatem" jest dowodem na to, jak ważne są dla nas skojarzenia - dzięki nim autorka w prosty i często żartobliwy sposób pokazuje czytelnikowi coś, co nie istnieje, a jednak w jego wyobraźni staje się realne.
Na początku książki znajdują się mapki i krótka historia świata przedstawionego, które powoli wprowadzają w klimat powieści. Tak jak wspomniałam wcześniej, może "Pisane szkarłatem" nie od razu mnie pochłonęło, ale kiedy w końcu złapałam właściwy trop, to całkowicie przepadłam. Chciałabym napisać więcej, ale nie chcę psuć nikomu zabawy i zabrać możliwości odkrywania Dziedzińca Innych wraz z Meg. Zdecydowanie nie żałuję, że sięgnęłam po tę zaskakującą powieść Anne Bishop, a wręcz cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać.
Czego można się spodziewać po tej książce? Właściwie wszystkiego! Tyle wątków, tyle możliwości, tak wiele do odkrycia... Serdecznie polecam wszystkim, których nie przeraża słowo "fantasy". Mimo objętości "Pisane szkarłatem" czyta się błyskawicznie, a po ostatniej stronie od razu chce się więcej. Dla mnie pierwszy tom "Innych" to początek, mam nadzieję, niesamowitej przygody - takie wprowadzenie między
terra indigena i przywitanie się z nimi. Jestem bardzo ciekawa, co czeka bohaterów i pragnę dowiedzieć się jeszcze więcej o ich świecie. Na szczęście przede mną kolejne tomy! Gdybym miała teraz wskazać ulubioną postać, miałabym niemały problem. Bardzo polubiłam Meg i wszystkich poznanych Innych, którzy nie są tacy straszni, jak ich malują. A może jednak? Przecież gdybym ich poznała, to najprawdopodobniej by mnie po prostu zjedli...
Cykl/Seria: Inni t. 1
Autor: Anne Bishop
Tytuł: Pisane szkarłatem
Tytuł oryginału: Written in Red
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 560